- Co ci się stało!? - Zapytała zmartwiona Zoe.
- Nie przejmuj się tym... To nic... Poważnego... - Powiedziałem śpiącym głosem. To był chyba czas na mój odpoczynek. Zasnąłem. Obudziłem się w swojej jaskini. Był już ciemno. Czułem się wypoczęty. Wstałem.
- No wreszcie mogę chodzić. - Burknąłem pod nosem. Następnie wyszedłem z nory. Nastała piękna noc. Wszedłem na wysoki głaz. Zacząłem obserwować księżyc i gwiazdy.
Zauważyłem również spadającą gwiazdę. Szybko pomyślałem życzenie. Było raczej niemożliwe, ale może dowiecie się o czym myślałem. Usłyszałem jakieś kroki. Odwróciłem się. Była to Zoey. Zacząłem wyć do księżyca. Ona również to uczyniła.
<Zoey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz